Yummy Yummy Yummy I've got love in my tummy...

Tanecznym krokiem w stronę kuchni dziś się udając, zastanawiałam się, co upichcić na obiad z tego, co pozostało po weekendowym gościowym spustoszeniu poczynionym w lodówce. Zrobiłam więc tzw. przegląd tygodnia i oto, co odnalazłam:
- ziemniaczki
- cebulę
- marchew
- pietruszkę
- seler
- śmietanę
- ser żółty
- kilka parówek
Z tego wszystkiego z powodzeniem można przyrządzić ziemniaki po kawęczyńsku. Ja lekko przepis zmodyfikowałam, dodając do obiadu wyżej wymienione parówy (jako że małż obiad bez mięsa nieczęsto spożywa) oraz ser żółty (to z kolei moje zboczenie).
Co i jak zrobić? (Ilości nie podaję, bo co kto lubi, tyle dodać może)
Ziemniaki ugotowane uprzednio w mundurach obrać i pokroić w plasterki. Warzywa poszatkować (ja ciachnęłam cebulę w piórka, a marchew starłam na dużych oczkach na tarce). Cebulkę zeszklić i dodać marchew i seler. Lekko poddusić. Wymieszać z pyrkami (tak, tak, jesteśmy w Wielkopolsce)i ewentualną kiełbaską; dodać natkę pietruszki, ewentualnie szczypiorek, ale już na pewno oregano, estragon i tymianek, że o soli i pieprzu do smaku nie wspominając. Rzucić to wszystko na natłuszczone naczynie, zalać śmietanką, a na wierzchu zgrabnie ułożyć w jakiś miły dla oka wzorek plasterki sera żółtego. Naczynie już delikatnie włożyć do gorącego (180-200 stopni C) na 20 minut.
I tu powinno być zdjęcie pysznego dania...
Niestety, zniknęło w mgnieniu oka, zanim zdążyłam się zreflektować ;)

Zamiast tego niech będzie dzisiejsza piosenka dnia ;)




3 Response to Yummy Yummy Yummy I've got love in my tummy...

22 sierpnia 2011 18:12

Proste i pewnie pyszne.

22 sierpnia 2011 23:31

o fajne takie jakby coś z niczego hehe :)

23 sierpnia 2011 08:55

Było smaczne, choć ja za pyrkami nie przepadam szczególnie. Dużo dały w smaku zioła i kiełbaska.

Prześlij komentarz

 

Copyright © 2009 Miętowe Ptysie Handmade All rights reserved.
Converted To Blogger Template by Anshul Theme By- WooThemes